sobota, 8 grudnia 2012

z pamiętnika:

To już grudzień. Odkąd ostatnio normalnie rozmawiałam z Łukaszem minęło pół roku. Wszystkie pozostałe rozmowy nie można było nazwać rozmowami. Krzyczeliśmy na siebie, warczeliśmy, odpowiadaliśmy sobie  półsłówkami. Tęsknię niesamowicie. Najbardziej za Jego spojrzeniem, którym tylko on potrafił mnie obdarzyć. On już właściwie przestał na mnie patrzeć. Szafka, okno, drzwi, ekran komputera, we wszystko się wpatruje, tylko nie we mnie. 
''To boli,kiedyś blisko,teraz sobie obcy ludzie..''

środa, 11 lipca 2012

ROZDZIAŁ XII


- Jak mogłaś się znów doprowadzić do takiego stanu?! - skarcił Kelly Patryk. - A Ty, jak mogłaś jej na to pozwolić? - zwrócił się do Julki. 
- Nie upilnowałam jej, wyszłam dosłownie na kilka chwil, przepraszam. - tłumaczyła się.
- Nieważne. Mamy pół godziny, żeby jakoś ją ogarnąć, wyjść stąd, złapać taksówkę i dotrzeć do domu. Co nie będzie łatwe. - oznajmił. 
- Dziewczyno, zabijesz się w nich. - powiedziała Julka zdejmując szpilki ze stóp pieprzącej pod nosem jakieś głupoty Dżizas. 
- To jej torebka, nałóż jej jakąś tapetę, czy coś. Daję Ci pięć minut, ja spróbuję załatwić jakiś transport i jestem z powrotem. 
Julia wysypała zawartość torebki na podłogę. Zmyła czarne ślady po tuszu spod oczu i policzków Kelly, przeciągnęła Jej rzęsy nową warstwą nieomal wkładając przez przypadek szczoteczkę do oka. - Nie ruszaj się. - nakazała rozsmarowując podkład na twarzy dziewczyny. Przejechała grzebieniem po Jej włosach i związała je w kucyk. - Żuj. - poprosiła wkładając Jej do buzi kilka miętowych gum. Zdjęła z Niej podarty sweterek i wrzuciła do kosza. 
- O wiele lepiej. - oznajmił Patryk wchodząc do pomieszczenia. - Gotowe?
- Jeszcze chwila. - próbując zamaskować smród wódki wylała na Nią praktycznie pół butelki perfum. 
- Wygląda w porządku. Gorzej jest z poruszaniem się i mową. - zarzucił rękę Kelly na swoje ramię i ruszyli w stronę drzwi. - Weź Jej rzeczy. - rozkazał Julce. - czarne bmw stoi przed lokalem, Łukasz po nas przyjechał.
- Łukasz. - krzyknęła Kelly.
- Nie płacz, rozmażesz się. - pisnęła zmartwiona Julia. 
- Łukasz. Łukasz. Łukasz. - wciąż powtarzała. - Przecież nie widziałam się z nim już jakieś dwa miesiące. Łukasz, jak to pięknie brzmi. - uśmiechnęła się, by po chwili po raz kolejny zanieść się szlochem.
- Nie wolno Ci płakać. - oświadczył ostrym tonem Patryk, którego natychmiast posłuchała. Mimo potknięć i łez plączących się gdzieś w kącikach oczu po chwili bezpiecznie siedziała w samochodzie.
- Który to już taki powrót w tym tygodniu? Co Ty z sobą zrobiłaś, dziewczyno? Znów trzeba będzie ratować Ci dupę. - pokręcił głową Łukasz. Zapanowała głucha cisza. Po kilku minutach wysiedli z auta.
- Spuść głowę w dół, trzymaj się mnie i nie odzywaj się ani słowem. - kazał Łukasz, po czym wziął ją w ramiona. - Idźcie. - zwrócił się do Julki i Patryka.
- Jak dobrze, że już jesteście. - zawołała Marta z progu. - Wychodzimy na kolację do Nerkowiczów. Przebierzcie się i chcę was widzieć za chwilę w salonie.
- Pani Marto, mam małą prośbę. - posłał jej jeden z jego najpiękniejszych uśmiechów. - Kelly może zostać w domu? Mam projekt do zrobienia na jutro i chciałbym, żeby mi pomogła, moja mała słodka przyszła polonistka. - improwizował bez zająknienia się.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. - zastanowiła się.
- Obiecuję, że będziemy grzecznie siedzieć przy książkach a przed północą Kelly będzie już spała. - Łukasz wciąż przekonywał.
- Dobrze. Zostańcie. - zgodziła się. Przeniosła wzrok na wtuloną w chłopaka Dżizas. Ściągnęła brwi. - Kelly, wszystko w porządku? - spytała zaniepokojona. W tej samej chwili na taras wpadła Julia.
- Po prostu jest zmęczona. Mamo, chodź już. - wzięła ją pod rękę i w pośpiechu poprowadziła do samochodu. Łukasz posłał jej spojrzenie pełne wdzięczności.
Odetchnął z ulgą, po czym zaniósł półprzytomną Kelly do łóżka.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

ROZDZIAŁ XI.

- Nie spotkałem jeszcze dziewczyny, która aż tak by mnie fascynowała. - wyznał zanim wyszli z łazienki. Kelly dając się ponieść emocjom złożyła czuły pocałunek na Jego ustach, natychmiast go odwzajemnił.
- Wracamy? - spytała czując jeszcze Jego usta na swoich. Z niechęcią oderwał się od Niej kiwając głową, po czym wyszli z pomieszczenia. Weszli do pokoju już po zakończeniu filmu. Kelly starała się nie myśleć o horrorze próbując nie wywołać kolejnej fali mdłości. Siadając przed laptopem włączyła skrzynkę pocztową,  na którą nie zaglądała od dobrych kilku dni. '22 NOWE WIADOMOŚCI' głosił  komunikat na ekranie. Klikając przycisk ODBIERZ Jej oczom ukazało się 9 wiadomości od Mikey'a, jedna od mamy, a reszta okazała się być reklamami jakichś firm.
- Kto to jest Mikey? - spytała Weronika zaglądając Jej przez ramię. Kelly poczuła na sobie badawcze spojrzenie Patryka, wiedział, że nie chce o tym rozmawiać. Posłała mu uśmiech, wskazujący na to, że potrafi o tym mówić. Bo już nadszedł czas zmierzyć się z rzeczywistością, nadszedł  czas, by powiedzieć to głośno. Wzięła głęboki wdech. 
- To mój były chłopak. - wykrztusiła.
- Czujesz jeszcze coś do Niego? - zadała kolejne trudne pytanie, na które Kelly nie chciała, by Łukasz usłyszał odpowiedź. 'To miał być zamknięty rozdział' pomyślała rozpaczliwie. Kelly dotknęła blizn na rękach i przypominając sobie tamto uczucie mimowolnie skrzywiła się.
- To przez Niego, prawda? - wtrącił Patryk. Kelly pokiwała głową potwierdzając. Po raz kolejny wzięła głęboki wdech.
-  Kochałam Go. Czy kocham nadal? Nie jestem tego pewna. - ta odpowiedź uderzyła w Łukasza. Dotąd nie patrzył na Nią, wręcz uciekał wzrokiem, teraz spojrzał Jej głęboko w oczy szukając chociażby ułamka miłości przeznaczonej dla Mikey'a. Widocznie znalazł, jedną setną grama ale znalazł, bo nie mówiąc nic wybiegł na zewnątrz.
- Kurwa mać! - krzyknęła Kelly wybiegając za Nim zostawiając zdezorientowaną Weronikę i Patryka w pokoju.
- Łukasz! - krzyknęła w ciemność. Odpowiedziało Jej echo. - Łukasz! - powtórzyła. Znów tylko echo. Walczyła ze łzami, które napływały Jej do oczu. Nie pozwoliła wypłynąć ani jednej, mimo uderzającej w Nią świadomości, że kolejny raz spieprzyła sobie nadzieję na lepsze jutro, na to, że coś wreszcie mogłoby się ułożyć. - Łukasz no. - wyszeptała już opadając z sił. 
- Gdybym wiedział, że tak jest, nigdy nie dotknąłbym Twoich ust, nigdy nie złapał za rękę. Odezwij się, kiedy ważny dla Ciebie będę tylko ja. - krzyknął. Potem jeszcze słyszała tylko kroki, oddalające się kroki. Usiadła na lodowate schody kryjąc twarz w dłoniach. W tej chwili już nie hamowała łez, bezsilna niemal tonęła w ich nie morzu, ale oceanie. 

sobota, 31 grudnia 2011

ROZDZIAŁ X.

- Długo jeszcze masz zamiar wpatrywać się w to zdjęcie? Aż mi się niedobrze robi. - mówił Patryk udając obrzydzenie. Na ekranie od dobrych dziesięciu minut wyświetlane było zdjęcie brązowookiego szatyna, dość wysokiego wzrostu o dość ciemnej karnacji i zielonobiałej koszuli w kratkę i wytartych dżinsach. Jej typ. Ideał. Łukasz.
- Chcesz, to z Nim pogadam. - uśmiechnął się.
- Ty Go znasz? - Kelly podniosła głos o oktawę co pogorszyło stan Jej gardła. Natychmiast się skrzywiła.
- Znamy się od czwartej podstawówki, czyli jakieś osiem lat, wiem o Nim wszystko, mój najlepszy kumpel, który przychodzi dziś wieczorem. - śmiał się.
-  Żartujesz?! - pisnęła Kelly. - Nic mu nie mów!
- Dobrze, dobrze. Tylko radziłbym Ci się pospieszyć, bo On tu będzie za pół godziny, a Ty jesteś w totalnej rozsypce.
Kelly z krzykiem natychmiast pobiegła do łazienki, za plecami słyszała śmiech Patryka. 
- Ja pierdole -  w dwóch słowach opisała stan swojego wyglądu stojąc przed lusterkiem. Do kontaktu podłączyła prostownicę nastawiając na największą możliwą temperaturę, obmyła twarz zimną wodą, oczy podkreśliła czarną kredką, tuszem i dużą ilością eyelinera, na twarz nałożyła podkład i puder, usta przejechała pomadką ochronną stwierdzając, że jest w miarę dobrze. Rozpuściła niechlujny kok, włosy przejechała w pośpiechu zerkając na zegarek kilka razy szczotką i zabrała się do ich wyprostowania. Rozległo się pukanie do drzwi, kiedy właśnie pryskała je lakierem. Ostatnie spojrzenie w lusterko i mogła wychodzić.
- Kelly! - wołał z dołu Patryk.
- Idę. - zaskrzeczała łapiąc się za gardło.  Zbiegła po schodach i zanim się zorientowała, że jest  w starym dresie i koszulce  Patryka już witała się z Łukaszem.
- Czeeeeeść - powiedział widocznie zaskoczony. - Nie mówiłeś, że Kelly też będzie. - rzucił w stronę Patryka.
- Ja tu mieszkam. - zaśmiała się.
- Twoja dziewczyna? - spytał  wyraźnie zagubiony.
- Siostra. - dał Łukaszowi skójkę w bok, po czym wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Nie mówiłeś, że masz siostrę. - skierował się w stronę pokoju Patryka. - Rodzice są?
- Nie, Julki też nie ma. Będą jakoś po północy. - oznajmiła Kelly. - Idźcie na górę, zrobię Wam coś do jedzenia. - Patryk posłał Jej pełen wdzięczności uśmiech i zniknęli na wyższym piętrze. Kelly zerknęła jeszcze na lodówkę, gdzie została przyklejona karteczka z napisem: ŻADNEGO ALKOHOLU! :). Uśmiechnęła się pod nosem, otworzyła ją i wyciągnęła kilka piw, odgrzała pizzę, na tacy ułożyła dwie miski chipsów, trochę ciastek i jakieś owoce. Poprawiła grzywkę, załapała za tacę i ruszyła na górę. Wchodząc bez pukania zastała chłopaków na oglądaniu meczu.
- Dzięki. - Łukasz puścił do Niej oko łapiąc piwo, a po chwili ponownie był pochłonięty meczem.
Skierowała się w stronę drzwi.
- Dżizas, zostań. - poprosił Patryk.
- Zaraz będzie u mnie Weronika, to przyjdziemy tu do Was. - w odpowiedzi dostała tylko znaczące spojrzenie skierowane na Nią i Łukasza i pokazując Patrykowi język wyszła z pokoju.  Wyciągnęła z kieszeni telefon, wybrała numer Weroniki i przez jakieś pięć minut opisywała Jej całą sytuację. Po chwili pukała już do drzwi. Ze śmiechem rzuciły się na górę.
- Co powiecie na damsko-męski wieczór? - proponowała pakując się do pokoju chłopaków.
- Wchodźcie, wchodźcie. - mówił z uśmiechem Patryk zrzucając czasopisma z sofy robiąc miejsce dziewczynom.
- U. - zaśmiała się Kelly podnosząc jedną z gazet i pokazując przyjaciółce. Patryk rzucił w nią poduszką.
- Playboy - wybuchła śmiechem Weronika.
- Dżizas, zostaw, bo inaczej powiem coś, o czym nie chciałabyś, żebym mówił. - zagroził. Kelly natychmiast odłożyła czasopismo.
- Może jakiś film? - spytała czując na sobie wzrok Łukasza i celowo zmieniając temat.
- Najlepiej horror. - powiedziała Weronika zasłaniając rolety. Patryk natychmiast rzucił się do wybierania płyty. Kiedy Łukasz zajmował miejsce obok Kelly, jej brat właśnie wkładał ją do czytnika. Zapadła cisza, jedynie co jakiś czas można było usłyszeć nierówny oddech Kelly, czy Jej okrzyki podczas ostrzejszych scen. W takich momentach czuła na sobie rękę Łukasza, która Ją nieco uspakajała. W pewnym momencie nie wytrzymując napięcia i nawału krwi na ekranie wybiegła z pokoju. Słyszała za sobą kroki Łukasza. Złapała się barierki czując lekkie zawroty głowy.
- Co się dzieje? - spytał Łukasz próbując pomóc utrzymać Jej równowagę.
- Słabo mi. - jęknęła po czym niemal pobiegła do łazienki, dopadła do sedesu i zwróciła zawartość żołądka.
- Przepraszam. - szepnęła płucząc wodą palące gardło.
- Nie masz za co przepraszać. - złożył na Jej policzku wilgotny pocałunek.
- Nigdy więcej horrorów. - zaśmiała się. 

wtorek, 13 grudnia 2011

ROZDZIAŁ IX.

- Najbliższy lot do Los Angeles jest za godzinę, przykro mi, ale nie mamy wolnych miejsc na najbliższe dwa dni. - informowała recepcjonistka.
- Jak to nie ma wolnych miejsc? - histerycznie dopytywała się Kelly.
- Mogę wpisać Panią jedynie na listę oczekujących. Jeśli ktoś zrezygnuje zostanie Pani o tym poinformowana. Odpowiada Pani ten układ?
- Nie, dziękuję. - wyszeptała zrezygnowana powłócząc nogami na któreś z siedzeń i ukryła twarz w dłoniach. Recepcjonistka zaniepokojona stanem dziewczyny skinęła głową na kobietę około trzydziestki z włosami upiętymi w schludny kok i posłała Jej porozumiewawcze spojrzenie wskazując na Kelly, a po chwili wdawała się już w dyskusję z kolejnym klientem.
- Mogłabym w czymś pomóc? - spytała zajmując miejsce obok Kelly i położyła rękę na Jej ramieniu. Nie uzyskała odpowiedzi. - Mam na imię Anastazja, a Ty? - rzuciła wskazując na identyfikator wpięty w zielony sweter z logiem lotniska.
- Kelly. - odpowiedziała bezbarwnym tonem głosu.
- Czy mogłabym Ci w czymś pomóc? - Anastazja powtórzyła pytanie uważnie przyglądając się dziewczynie.
- Nie. - wydusiła z siebie raptownie podnosząc się z fotela i kierując w stronę drzwi.
- Kelly! Kelly! - krzyczała nieznajoma.
- Nie potrzebuję pomocy. - odkrzyknęła znikając w tłumie setek twarzy. Upewniając się, że Anastazja dała Jej spokój usiadła na ławce obok spożywczego i po raz pierwszy od przyjazdu do Polski wyciągnęła pamiętnik.
Kurczowo trzymam się przeszłości.
Powinnam pozwolić Jej odejść, bezpowrotnie. Kolejny raz obiecuję sobie skończyć z tym, co było kiedyś. Tysiące razy wypisywałam tu o Mikey'u, Jennifer, życiu w Los Angeles. Dziś to wszystko może wylądować w koszu. Może, jeśli tylko będę tego chciała. Ale problem w tym, że to wraca, we wspomnieniach, w snach, nie potrafię się od tego uwolnić.
Muszę spróbować, pokonać bariery, muszę nauczyć się żyć na nowo.
Jeszcze raz przejechała wzrokiem po kartce papieru, po czym zostawiając jedynie ten wpis zmięła pozostałe kartki i wrzuciła do kosza. Otarła wilgoć spływającą z kącików oczu i wstając złapała taksówkę.
- Do śródmieścia. - powiedziała wbijając wzrok w przednie siedzenie. Czuła się tak cholernie pusta, że najzwyklejsze ludzkie odruchy jak uśmiech czy łagodniejszy wyraz twarzy wydawały się być Jej odległe o tysiące kilometrów. Dojeżdżając na miejsce rzuciła należną sumę taksówkarzowi i bez słowa wysiadła z samochodu.
- Cholera! - krzyknęła potykając się o nierówności chodnika.
- Spokojniej. - dziewczyna na którą wpadła obdarzyła Ją zatroskanym uśmiechem. - Wszystko w porządku?
- Przepraszam najmocniej. Tak, wszystko dobrze. - łgała.
- Mieszkasz gdzieś w okolicy? Pierwszy raz Cię tu widzę.  - oznajmiła nieznajoma.
- Pod 4, niedawno się wprowadziłam.
- W takim razie jesteśmy sąsiadkami. Nazywam się Weronika Mickiewicz. - ciągnęła z entuzjazmem.
- Tak, Mikołaj to mój ojciec. Mam na imię Kelly, w sumie to się troszkę spieszę.
- Wpadnij do mnie jak tylko będziesz miała czas. - wołała za Kelly znikającą w drzwiach domu.
Marta tylko na chwilę przerwała lekturę ''Wichrowych wzgórz'', aby obdarzyć promiennym spojrzeniem Kelly i niemalże natychmiast wróciła do przerwanej czynności. Kelly wbiegła po schodach do pokoju i rzuciła się na łóżko. 
'To koniec, z uśmiechem na ustach kończę z przeszłością' wyszeptała.

środa, 16 listopada 2011

ROZDZIAŁ VIII.

- Możesz już mnie puścić. - rzuciła poirytowana próbując wydostać się z silnych ramion chłopaka. Bez skutku. Jednym ruchem obrócił Jej ciało o 180 stopni i przyciągnął do siebie. Uśmiechnął się szelmowsko. Kelly chrząknęła nieco zaskoczona Jego zachowaniem. Głośno się zaśmiał i delikatnie wypuścił Ją z rąk.
- Pierwszy dzień, a już masz taką akcję za sobą. Nieźle, nieźle. - powiedział.
- Nigdy nie pozwalam się obrażać. - oznajmiła poprawiając koszulkę, która podwinęła się odsłaniając kawałek brzucha. Już miał coś odpowiedzieć, kiedy podbiegła do nich ciemnowłosa dziewczyna.
- Łukasz, powinniśmy już iść, jeśli nie chcemy się spóźnić. - powiedziała mierząc Kelly wzrokiem i pociągając Go za rękę. Kelly zaintrygowana uniosła brew.
- Muszę lecieć. - rzucił i niemal niezauważalnie wepchnął Jej w dłoń małą karteczkę z numerem swojego telefonu. - Odezwij się. - odczytała jeszcze z ruchu Jego ust zanim zniknęli. Zerknęła na papierek i wyrzuciła Go do kosza. 'Bo przecież ta szatynka mogła być Jego dziewczyną' przemknęło Jej przez myśl. Wbiegła do damskiej szatni, przebrała się i wciskając słuchawki w uszy ruszyła do domu. Po drodze zaczepiło Ją kilku kolesi, zignorowała te ich chamsko chore teksty. W głowie miała tylko jedną myśl, Mikey'a. Dobrze wiedziała, że był błędem. Błędem nawet nie wartym popełnienia. Ale czy kochała Go? Bez wątpienia. Wszystko to było tak zagmatwane, że sama się już w tym gubiła. Mimo wszystko, był przeszłością. Był wspomnieniem, na którego myśl uderzała w Nią fala bólu, zwątpienia, masochistycznej miłości, na którego myśl łzy mimowolnie cisnęły się do oczu. Bo przy nim oddychało się jakoś łatwiej. Bez Niego się dusiła, każdym dniem, brakiem sensu w tym wszystkim. Bez Niego była zupełnie inną dziewczyną. Nawet ta akcja na treningu była jakąś pieprzoną błahostką, której konsekwencje z pewnością miały po Niej spłynąć.
W progu powitała Ją Marta.
- Ojciec czeka na Ciebie w salonie. - rzuciła ostrzegając. 'A więc trener już się poskarżył' pomyślała Kelly.
- Już jestem, tato. - oznajmiła.
- Jak wytłumaczysz to zdarzenie na treningu? - wpatrywał się w Nią z nieukrywaną złością. Kelly ze stoickim spokojem opadła na krzesło, nie odezwała się ani słowem. - Jak? - niemal krzyknął podnosząc się z kanapy.
- Tato, spokojnie. - powiedziała.
- Czy nie rozumiesz, że to mogło skończyć się u dyrektora? Przecież to Twój pierwszy dzień w szkole, a już znalazłaś się na czarnej liście. Masz szlaban! Po szkole wracasz prosto do domu, telefonu w tym miesiącu Ci nie opłacę, a kieszonkowe masz zmniejszone o połowę. - wykrzykniki niemal sypały mu się z ust. - Dopilnuj tego. - zwrócił się do Marty i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź rzucił się w kierunku drzwi biblioteki.
- Nie przejmuj się, za jakiś czas mu przejdzie, co nie zmienia faktu, że nie zachowałaś się odpowiednio. - powiedziała macocha, kiedy zniknął już im z oczu.
- Nie żałuję. - odpowiedziała niewzruszona wspinając się po schodach. Torbę zawiesiła na krzesło i włączyła laptopa. 'Dobrze, że chociaż tego mi nie zabronił' pomyślała z poirytowaniem. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła było zalogowanie się na facebook'a. 'Cholera' szepnęła pod nosem osłupiała. Na ekranie widniało ponad 100 powiadomień i drugie tyle wiadomości. Wszystkie na ten sam temat, pisano o Jej przeprowadzce, pytano o powód, namawiano na powrót. Nie spodziewała się takiej reakcji znajomych. Zbywała wszystkich pisząc ociekające słodyczą wiadomości, przekonując, że wszystko jest w porządku, że była zmuszona opuścić kraj z przyczyn rodzinnych. W pewnym momencie Jej wzrok padł na wiadomość od Mikey'a. Kilka minut siedziała otępiała, po czym kliknęła OTWÓRZ.
Mała, wracaj..
Tak krótka treść nie zaskoczyła Jej. Wiedziała, że pod tymi dwoma słowami kryje się totalne zagubienie. Tak dobrze Go znała. Dobrze wiedziała, że targają Nim w tej chwili tysiące myśli, uczuć. Był bezradny, to wszystko doprowadziło do tego, że był na krańcu wytrzymałości.
Zupełnie tak jak Ona.
Pierwszym odruchem było złapanie za torbę, zabranie wszystkich oszczędności, kart kredytowych, jakie posiadała i wybiegnięcie na zewnątrz. Roztrzęsiona złapała taksówkę.
- Na lotnisko proszę. - wykrztusiła. Na policzkach czuła wilgoć.

sobota, 22 października 2011

ROZDZIAŁ VII.

W szkole było okropnie. Atmosfera nie była taka przyjemna jak wszyscy twierdzili. Wszystkich wzrok za każdym razem utkwiony był w Kelly.
- Nie przejmuj się. Oni już tak mają. - szepnął Jej do ucha Michał, który jako jeden z niewielu był do Niej pozytywnie nastawiony. To z Nim dzieliła miejsce w ławce na każdym z przedmiotów, to On dotrzymywał Jej towarzystwa na przerwach i w szkolnej stołówce, to On starał się poprawiać Jej humor, to On bawił się Jej niesfornymi kosmykami włosów.
- Jesteś całkiem całkiem, wiesz? Lubię Cię. - zaśmiała się w pewnym momencie Kelly.
- A ja lubię ten Twój przesłodki akcencik. - odparł uśmiechając się promiennie.
Na każdej lekcji  Michał starał się zajmować czymś Kelly, żeby nie umarła z nudów. Jedynie wf był jakąś odmianą, był ostatni w grafiku zajęć i z niechęcią Kelly powlokła się do damskiej szatni, aby się przebrać w jeansowe spodenki i zieloną bokserkę. Na Jej nieszczęście trener miał obsesję na punkcie piłki nożnej i właśnie w to musiała grać Jej grupa. Po kilku upadkach i kilkunastu nieudanych akcjach podbiegła do nauczyciela z prośbą o miejsce na ławce rezerwowych.
- Smith, proszę natychmiast wracać na boisko. - wycharczał w odpowiedzi.
- Zajebiście. - rzuciła w kierunku trenera.
- Smith, zostajesz po lekcji na dodatkowym treningu piłki siatkowej. Nie pozwolę, aby ktokolwiek się tak wyrażał na mojej lekcji. - krzyknął.
- Cudownie. - szepnęła pod nosem wracając do gry. W tej chwili na halę weszło kilku chłopaków na których nie zwróciła większej uwagi. Nie zwróciła dopóki nie zauważyła, że jeden z nich nieustannie się Jej przygląda. Rzuciła mu pytające spojrzenie, w jednej chwili Jego oczy rozbłysły tysiącem światełek i w odpowiedzi posłał Jej łobuzerski uśmiech. Podobał Jej się, ale nie chciała do końca tego przyznać sama przed sobą. Był uroczy, te Jego włosy w nieładzie, oczy uśmiech, bezkonkurencyjne. 
Zyskała kilka dodatkowych siniaków zanim zadzwonił upragniony dzwonek. Podeszła jeszcze do trybun, aby zabrać swoje rzeczy i ruszyła w kierunku drzwi.
- Smith, nie zapomnij o zajęciach. - zagrzmiał głos trenera.
- Dobrze, dobrze. - odkrzyknęła nie odwracając nawet głowy.
Upiła kilka łyków wody i wysłała sms'a do Marty, że się spóźni na obiad. Po kilku minutach przerwy wróciła na halę. Chłopak wciąż tam był. Powitał Ją tym samym uśmiechem co poprzednio. Zignorowała Go.
- W której jestem drużynie? - zwróciła się  do nauczyciela spoglądając na dziewczyny, z którymi miała zajęcia. Nie należały do Jej klasy, ale jaką robiło to różnicę, skoro i tak nikogo jeszcze bliżej nie poznała i wcale się na to nie zapowiadało? Każda po kolei przedstawiła się podając swoje imiona, których Kelly i tak nie zapamiętała. Każda, oprócz rudej mierzącej Ją nieprzyjaźnie wzrokiem.
- Możesz być w naszej. - rzuciła wesoło jedna z dziewczyn pociągając Ją za rękę na drugą stronę siatki. Kilka razy celnie uderzyła w piłkę, co było dla Niej sukcesem. Po paru rotacjach przy jednym z serwów uderzyła rudą piłką, a po chwili popchnęła przez nieuwagę. To Ją rozwścieczyło.
- Jeszcze raz mnie dotkniesz, choćby paluszkiem, a nie będziesz Go miała. - wycedziła przez zaciśnięte zęby podnosząc się z podłogi. W odpowiedzi uzyskała tylko donośny śmiech Kelly. Kolejny serw, kolejne uderzenie piłką w dziewczynę.
- Z przyjemnością wytargałabym Cię za te Twoje blond kudły. Dałabym głowę, że są farbowane.
- To nie miałabyś już główki. Skoro jesteś taka do przodu, to dawaj tu, maleńka. - zrobiła krok w stronę przeciwniczki. Przez jakiś czas mierzyły się wzrokiem. Ruda podeszła do Kelly. Reszta grupy przyglądała im się ze zdziwieniem.
- Szmata. - syknęła ruda. 
Kelly rzuciła się na Nią i po chwili ta wylądowała już na podłodze.
- Smith, proszę natychmiast zejść z koleżanki. - zagrzmiał trener dopiero zauważając sytuację. Kelly nie zareagowała, nadal wbijała paznokcie w skórę dziewczyny. Po chwili podbiegł chłopak łapiąc Kelly za ręce i odciągając od rudej, która zdesperowana i bliska płaczu przyglądała się śladom na skórze.
- Następnym razem się hamuj, bo nie będę już tak miła jak dziś. - rzuciła zanim chłopak wyprowadził Ją na zewnątrz.