- Słuchaj, Kelly. Muszę powiedzieć Ci coś naprawdę ważnego. - zaczął wpatrując się w moje tęczówki.
- Mike, o co chodzi? - zapytała nerwowo bawiąc się serwetką.
- Wiem, że będzie to dla Ciebie na pewno wielki cios, ale musisz zrozumieć, że nie jesteśmy sobie pisani. - urwał na chwilę obserwując Jej zachowanie. Starała się zachować spokój, ani drgnęła. - To, co mówiłem wczoraj i kilka dni temu było nieprawdą. Tak naprawdę to nie czuję do Ciebie nic, pomyliłem się, to nasz związek był błędem. Zrozumiałem to właśnie dziś, pewna osoba mi to uświadomiła. Bo widzisz, naprawdę tego nie chciałem, nie zrobiłem tego celowo, nie chcę, abyś po tym, o czym Cię zaraz poinformuję zrywała kontakt ze mną i Jennifer.
- Ale co ma z tym wspólnego Jen? - przerwała mu nie rozumiejąc co miałaby do tego Jej najlepsza przyjaciółka. - To jest tylko i wyłącznie nasza sprawa. - powiedziała. - Mylę się? - dodała obserwując nieodgadniony wyraz Jego twarzy.
- Nie będę Cię oszukiwał, nie chcę tego dłużej robić, już za dużo kłamstw padło z moich ust w Twoim kierunku. Między mną a Jennifer coś zaszło, to nie jest tylko przyjaźń, to coś więcej. Mam nadzieję, że to przyjmiesz do świadomości. - powiedział niepewnym głosem. Zszokowana nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Miała tyle pytań, ale żadne nie wydawało się odpowiednie, aby je w tej chwili zadać. To wszystko było chore. Przecież Jen doskonale wiedziała, że Kelly nadal coś czuje do Mikey'a.
- Najpierw Naomi, teraz Jennifer. A co znaczył ten sms, którego dostałam rano? Chyba nie powiesz mi, że to jakiś marny żart. Jak mogłeś, jak mogliście mi to zrobić? - wyszeptała.
Zdenerwowana zapłaciła kelnerce i niemal wybiegła z lokalu. Czuła na sobie spojrzenie Mikey'a, odwróciła się śmiejąc mu się prosto w twarz. Trzasnęła drzwiami i ruszyła w kierunku domu. 'Co ja sobie myślałam? Że znów będzie tak cudownie, jak kiedyś? Głupia. Naiwna. Idiotka' pomyślała ze złością na samą siebie.
Wbiegła do pokoju czując na policzkach słone łzy. Położyła się na podłodze waląc głową o panele. Szloch niósł się echem po ścianach. Była zrozpaczona i rozczarowana zachowaniem swojej przyjaciółki. Jak mogła się tak pomylić? To był definitywny koniec wszystkiego, Jej świat się zawalił, straciła resztki nadziei, którymi jeszcze wczoraj żyła. W pewnej chwili zadzwonił telefon. Wygrzebała go z torby i zerknęła na wyświetlacz. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać, tym bardziej z Jennifer, która właśnie dzwoniła.
- Ty szmato. Jak mogłaś? Jak mogłaś mi to zrobić? Przecież wiedziałaś o wszystkim, wykorzystałaś to. Nienawidzę Cię, szczerze Cię nienawidzę. - Kelly wrzeszczała do słuchawki.
- Uspokój się, zrozum, po prostu zakochałam się w Mikey'u. Trwa to już jakiś czas. Chciałam Ci to wcześniej powiedzieć, ale wiedziałam, że nie zrozumiesz. Uspokój się. - mówiła Jen słysząc płacz po drugiej stronie słuchawki.
- Nie chcę Cię znać. - rzuciła, po czym zakończyła połączenie.
Podbiegła do półki wywalając jej zawartość na podłogę. 'Cholera, muszą tu gdzieś być' pomyślała przeszukując kolejne szafki. 'Kurwa, tylko miętowe' powiedziała pod nosem zerkając na paczkę fajek, których szukała. Niezadowolona rzuciła nimi o ścianę, podobnie potraktowała ramkę ze zdjęciem Mikey'a i kilka innych rzeczy, które miała pod ręką. Podniosła z ziemi jeden z większych odłamków szkła i zdecydowanie precyzyjnym ruchem dłoni zaczęła nim jeździć po nadgarstku. Ból był niesamowity, tak cudownie wielki, ten fizyczny tłumił psychiczny. Z rozkoszą obserwowała strużki krwi spływające po Jej rękach. Słodkawa woń mazi pachniała zachęcając do kolejnych cięć, szkło raniło Jej ciało coraz bardziej. W pewnej chwili było to tak silne uczucie, że przestała odczuwać ból. Zaśmiała się gorzko widząc w drzwiach zszokowaną Jen, a po chwili po prostu odpłynęła.'Kelly! Kelly!' ktoś wykrzykiwał Jej imię jakby po drugiej stronie szyby.
świetne! :*
OdpowiedzUsuń